Nie staną przed szwedzkim sądem, tylko przed etiopskim. Otóż panowie Johan Persson, i Martin Schibbye zostali zatrzymani w lipcu w Etiopii, wraz z grupą rebeliantów z Frontu Wyzwolenia Ogadenu. Władze w Addis Abebie dziś oficjalnie oskarżyły ich o wspieranie i promowanie terroryzmu, udział w akcjach terrorystycznych, oraz nielegalne przekroczenie granicy.
Kim są owi panowie. O panu Perssonie nie udało mi się znaleźć żadnych informacji, natomiast Martin Schibbye (31 lat) ma w swoim życiorysie kilka ciekawych momentów. Otóż był członkiem młodzieżówki Komunistycznej Partii Szwecji, pisze też dla periodyku tej organizacji „Rebell”, oraz „Folket i Bild”, czasopisma również kojarzonego ze skrajną lewicą. Mogę więc zakładać że poglądy obu panów są zbieżne. Schibbye napisał też kilka artykułów dla „The Times” (chyba przestanę czytać tę gazetę, skoro tam pisują takie indywidua).
Obaj Panowie wśród postępowców uchodzą oczywiście za „niezależnych dziennikarzy” i „obrońców praw człowieka”. Nawet Reuters w swojej depeszy nt. ich procesu o komunistycznych powiązaniach nie wspomina. Dla mnie są jednak, o czym także pisałem wcześniej, wykwitami współczesnego systemu edukacji. Nakładziono im do głowy bzdur o światowej rewolucji, no i postanowili zostać kieszonkowymi „Che Guevarami” . Pojechali na drugi koniec świata no i skończyło się etiopskim więzieniu.
W Etiopii, która pamięta kilkunastoletnie rządzy marksisty Haile Mariama, wielkiego zrozumienia dla ich poglądów i metod nie było. Ja za to doskonale rozumiem w tym zakresie Etiopczyków. Może etiopskie kazamaty wybiją im z głowy światową rewolucję, i nie będzie to w standardzie dwugwiazdkowego hotelu, jak to ma miejsce w ojczyźnie obu panów. Prywatnie oczekuję przykładnej kary, która posłuży jako przestroga dla potencjalnych naśladowców spośród tęczowej i czerwonej młodzieży. Niech to będzie też przykład że w czyjeś wojny nie warto wytkać nosa.
Komentarze